sobota, 26 maja 2012

Rozdział VIII - Tego nie dało się nie zauważyć, że wszystko popsułam


Obudziłam się, wszystko było jakby za mgłą. Jedynie co widziałam to różne rozmazane przedmioty i to, że słońce podrażniało moje oczy. NO i ten zapach unoszący się w powietrzu. Był okropny, nie lubiłam go, psychicznie czułam się źle, fizycznie jeszcze gorzej. Nie, nie mam żalu, nawet do siebie. Spokojnie będę tu leżeć i zastanowię się nad swoimi niespełnionymi marzeniami, nad osobą która ciągle mi się śni i o której ciągle myślę. Jedynie jest mi przykro patrzeć w przesłośc wiedząc, że cudowne chwile minęły. Żałuję, że nie można mieć  w życiu wszystkiego, ale pogodziłam się już, że to koniec, bo przecież czasu się nie cofnie…
Moje oczy zaczęły lepiej widzieć. Byłam w szpitalu, podłączona do kroplówek, różnych urządzeń, których nie znałam nazwy, ale był tam on, trzymał moją rękę. Jego głowa była oparta o mój tułów. Nie widziałam jego twarzy. Zrobiło mi się głupio, że naraziłam go na to wszystko. Zaczęłam ściskac jego rękę. – Zayn…- Szeptałam. Po chwili podniósł głowę. To była całkiem inna osoba. Wydawało mi się, że dobrze widzę, jednak wzrok płatał mi figle. – Harry ? Co ty tu robisz ??- Zapytałam nie mając sił nic wydusić. – Spokojnie, musisz teraz odpoczywac, niczym się nie przejmuj. – Powiedział gładząc moją dłoń. – Powiedź mi co się stało, pamiętam tylko tyle, że wtedy wybiegłam, dalej mam pustkę. Poprawił szybkim ruchem swoje włosy i zaczął – Tamtej nocy poszedłem się przebrać na „imprezę”, schodząc ze schodów zauważyłem Ciebie jak patrzysz na Zayn’a ze łzami w oczach i szybko wybiegasz. Wiedziałem, że coś się dzieje więc pobiegłem za Tobą. Było strasznie zimno, wiał wiatr i padał deszcz, droga była nieoświetlona . Jedynie świecił księżyc. Szybko biegłaś, w pewnym momencie potknęłaś się i nieszczęśliwie upadłaś, bo ostry kamień przeciął żyły na twoim nadgarstku. Upadłaś. Zacząłem biec szybciej. Gdy byłem tuż obok zauważyłem, że wykrwawiałaś się. Zacząłem do Ciebie mówić, ale byłaś nieprzytomna . Twoje ciało ochładzało się coraz bardziej. Przykryłem Cię marynarką i przytulałem żeby cię ogrzać . W tym samym czasie zadzwoniłem na pogotowie. Po kilkunastu minutach przyjechali. Byłaś w śpiączce przez kilka dni. Od tamtego czasu nie opuściłem Cię na krok. Płakałam . Czułam jakby   z drugiej strony moich oczu łzy spływały do wewnątrz. – Dziękuję, dzięki Tobie po prostu żyję. –Wydukałam. Wstał przybliżył się do mnie i powoli objął. Jego zapach był taki świeży, że stawiał na nogi. Po chwili zaczęłam – Aaaa.. chłopcy byli tu ? – Tak, odwiedzali Cię. – Odparł. Zaczęłam nie pewnie. – A on.. Był tu ? ?- Przykro mi, ale nie było go, nie wiem co się z nim dzieje. Poczułam, ból. Moje serce pękało na milion drobnych kawałeczków. Nastała niezręczna cisza. Nie miałam odwagi prosić go o coś, chociaż strasznie chciało mi się pic. – Chcesz się czegoś napić ? – zapytał niepewnie. – Jeśli mógłbyś to dla mnie zrobić. – Nie ma problemu , zaraz wrócę, a ty odpoczywaj. – Wstał i odszedł. Zastanawiał się gdzie on jest? Wolałabym go zobaczyć  gdzieś indziej a nie akurat w szpitalu. Po chwili zaczęłam się rozglądać. Moja prawa ręka była zabandażowana, nawet nie chciałam wiedzieć  co jest pod spodem. Byłam smutna, ale chociaż miałam wsparcie ze strony Harry’ego.
Zaczęły powoli uchylać się drzwi. Zobaczyłam Malika. Podszedł niepewnie. Widziałam, że nie wiedział co powiedzieć. Po krótkiej ciszy rzucił – Kate.. co się stało ? Jak się tu znalazłaś ? – Może zapytaj byłej dziewczyny, ona tamtej nocy też była u was, nie mów, że nie wiesz. – Zaczęłam krzyczeć. – Nie miałem wpływu na to kto tam będzie, chciałem Cię odwiedzić, ale za dużo wypiłem, wybacz mi – patrzył mi prosto w oczy. – Zayn, nie chodzi o to, że wypiłeś dużo, chociaż nie popieram takiego czegoś, ale o to, że mnie okłamujesz. Powiedziałeś, że z nią to wszystko skończone, a ona nagle pojawia się i mówi do mnie coś co mnie cholernie boli. – Co ci powiedziała ? – rzucił. – Zapytaj się o to jej– odparłam szybko. – Nie wiem czy ty mnie traktujesz jako żart, lub osobę która potrzebuje pomocy ? wcale mi to nie potrzebne. Wydaje mi się,  Nasza historia się już kończy. Przypadkowo zaczęliśmy i przypadkowo skończymy. – Kate, nie rób tego, będziesz żałować. -Powiedział ze smutkiem  - Daj mi trochę czasu, muszę to wszystko przemyślec– odparłam. Jego mina była spokojna i obojętna, jakby chciał tego co powiedziałam. Zaczął  powoli ściągać szczęśliwą bransoletkę, którą mu dałam. Rzucił mi ją na łóżko – Proszę Cię przemyśl to i daj mi szansę.  Po czym powoli wyszedł. Wtedy emocje opadły. Chciałam wstać i zrobić sobie coś gorszego od tego co mnie spotkało. Nie ukrywałam, miałam złe myśli. W jednym czasie zaczęło mnie wszystko bolec  i uwolniłam łzy. Przyglądałam się bransoletce, ze złami w oczach. Po co mu to powiedziałam. Skończona  idiotka – mówiłam w myślach.  Do Sali wszedł Styles – Co się stało? – Zapytał zmartwiony. – Był tu Zayn,to koniec. Nic nie odpowiedział, tylko złapał mnie za rękę i mocno trzymał. Otarłam łzy i zaczęłam mówić bez oddechu.
Pamiętam kiedy byłam małym dzieckiem i wierzyłam w bajki. Marzyłam o jakie będzie moje życie. Rozumiesz?! Biała sukienka, książę z bajki, który zawiezie mnie do zamku na wzgórze. Leżałam w nocy w łóżku, zamykałam oczy i niezaprzeczalnie w to wierzyłam. Ostatecznie już dorosłam i otworzyłam oczy a bajka zniknęła. Czasami trudno zrezygnowac z marzeń bo wewnątrz nadal chowam małą iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzę oczy i rzeczywistość stanie się bajką. Teraz odkryłam, że „nieco” baśń różni się od mojej wyobraźni. Przecież ja go  kocham a on tymczasem po prostu odszedł. Jego  obojętność  była gorsza od nienawiści, przecież nienawiść w pewnym stopniu to też uczucie. Tego nie dało się nie zauważyć, że wszystko popsułam. Styles wsłuchiwał się w każde moje słowo. Pochłaniał to wszystko całym ciałem. Po chwili położył się obok mnie na łóżku.  Leżąc jego koszula była wygnieciona. Przetarł ręką moje łzy. – Posłuchaj, bo powiem to tylko raz. Jesteś wyjątkowa i wierzę, że się nie poddasz i  Zapamiętaj : Uśmiechaj się.. bo nigdy nie wiesz, kto może zakochać się w Twoim uśmiechu. Popatrzyłam w jego oczy i chyba pierwszy raz od pobytu w tym miejscu szczerze się uśmiechnęłam… 




*** 

Nijaki ; / 

piątek, 18 maja 2012

Rozdział VII - Jedyne co zdążyłam zauważyć to osobę w marynarce które podbiegła i głośno krzyczała – NIE ODCHODŹ !!!!



Wstałam wczesnym popołudniem. Laptop i telefon leżały na końcu łóżka, może dlatego, że do późna pisałam z Victorią a ze zmęczenie nie miałam sił odłożyć  kompa. W sumie  u mnie to normalne, nocne rozmowy z przyjaciółką – codzienność. Nadal nie mogła uwierzyć, że zabieram ją na spotkanie z chłopakami. Rodziców pytałam o zgodę na kilkudniowy wypad. Po dosłownym błaganiu zgodzili się. Ubrałam się, zjadłam tosty oglądając TV. *puk puk* Obróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam Vicki. – Cześć Katie – jak tam ?!-  Zapytała przytulając mnie. – Heeey, w porządku- gotowa- ?! zaśmiałam się. – Daj spokój, w ogóle się nie wyspałam z nerwów, jak pomyślę, że ich dziś wszystkich razem zobaczę to zemdleję. Zaczęłam ją pocieszać, ale sama dobrze wiedziałam, że zachowałabym się tak samo. – Dobrze się czujesz? – Strasznie blada jesteś. – zapytała zmartwiona. – Jaaaaaa… - nie dokończyłam, bo w tym momencie Zayn się pojawił. – Witaj skarbie, gotowa jesteś ?! – Zapytał całując mnie. – No jasne- przytuliłam go – Poznajcie się, Zayn to moja najlepsza przyjaciółka Victoria. Victoria to Zayn, jedna piąta zespołu One Direction. Podali sobie ręce i ogólnie atmosfera była miła.
Wsiedliśmy do auta. Szybka jazda, muzyka na full. Nie byłam zwolenniczką tego, ale też nie przeszkadzało mi to. Ważne, że siedziałam obok niego. – Daleko jeszcze ? – zapytała Vicki. –Spokojnie dojeżdżamy, chłopaki już pewnie na nas czekają. – Wszyscy ? – rzuciła. Zaśmiał się Zayn. – No Harry na pewno jest, nie martw się. Szybkim ruchem uderzyłam go dłonią w nogę, w taki sposób, że Victoria tego nie widziała. Zabije mnie, że wygadałam Malikowi, że podkochuje się Harry’m – pomyślałam. Zayn popatrzył się na mnie z taką miną jakby mu się to spodobało. Po kilku minutach od „uderzenia ” wysiedliśmy z auta. Dom z zewnątrz był piękny.  <333 Ogromny i przestrzenny. – Nie mów, że macie basen ! – rzuciłam ironicznie w stronę Malika. – Nieeee, nie mamy…. Mamy dwa baseny, jeden z tyłu ogrodu, a drugi w środku domu. Zrobiłam wielkie oczy i złapałam Zayn’a za rękę. Gdy szliśmy z każdym podmuchem lekkiego wiatru czułam jego mocne perfumy. Były dla mnie jak narkotyk od którego nie mogłam się uwolnić.. a może nawet nie chciałam.
Weszliśmy do środka. Dostałam zawału serca. Była to raczej willa a nie zwykły dom. Wszystko było utrzymane w bardzo jasnych barwach. Podłoga lśniła od jasnych kafelek. Słyszałam jakieś odgłosy chłopaków.  – Jesteśmy – krzyknął. W parę sekund potem wszyscy się zbiegli. – Przedstawiam Wam moją wspaniałą dziewczynę Kate i jej przyjaciółkę Victorię. Z każdym oprócz Harry’ego się przywitałam. Nie miałam odwagi spytać gdzie się podział Styles. Louis z marchewką w ręku wygłupiał się z Horanem który pochłaniał pizze. Całkowicie mnie to nie zdziwiło. Jedynie Daddy Liam zachowywał się w miarę normalnie. Siedzieliśmy w kuchni. – A więc Kate, lubisz sok marchewkowy, który właśnie przyrządzam ?- pytał zaciekawiony Lou. – Właściwie to tak – odparłam o mały włos nie wybuchając śmiechem. – Tomlinson ! Przymknij się ! ! ! – Krzyknął Malik w taki sposób, że po sekundzie wszyscy wpadli w śmiech. – Chodźcie, pokażę Wam sypialnie. Weszliśmy po schodach, miałam meega duży pokój <333 , Vicki  w podobnym stylu. Pełen luksus i wygoda. Zeszliśmy na dół, było mi niedobrze, czułam się słabo.- Kate, wszystko gra ?! – zapytał zmartwiony Malik. – Nieee.. gdzie macie toaletę. – zapytałam. Po  wskazówkach dotarłam z trudnością na miejsce. Następnym razem wzbogacę się w mapę. – Pomyślałam wkurzona. Wbiegłam i szybko zwymiotowałam. Nie wiedziałam kompletnie co się dzieje. Po chwili przerwy powtórzyłam to drugi raz. Wyszłam całkowicie przyćmiona. Nie patrzyłam gdzie idę, gdy w pewnym momencie wpadłam na niego upadając. Był cały mokry. Zauważyłam, że jego ciało całe drży. – Jaaaa… przepraszam, naprawdę nie chciałem – wyjąkał. – Niee.. to moja wina, zagapiłam się. Złapał mnie za rękę i pomógł mi wstać. Wewnątrz poczułam się dziwnie, moje serce wysyłało dziwne sygnały. – Jestem Harry- uśmiechnął się – Kate- odparłam – Pewnie szukasz reszty. Zapraszam zaprowadzę Cię. Nie odzywając się szłam bok niego. Kątem oka zerkałam na niego, wiedząc, że robi to samo.   – Oooo.. poznałaś już naszego chłopaczka w loczkach? – Zaśmiał się Liam. – Taaak, zdążyliśmy się poznać- powiedziałam dziwnym głosem. – Wszystko już dobrze ? – zapytał podchodząc Zayn. – Takk, teraz już tak, nie wiem co się działo – kiwnęłam głową. – A może chcesz soczku na poprawienie nastroju ? – rzucił szybko Lou. – Chętnie – uśmiechnęłam się. Zayn podszedł bliżej i zaczął szeptać mi do ucha – A może ty jesteś w … - Przerwałam mu. – Nie kończ, to nie wchodzi w grę. – odpowiedziałam krótko. – Czas zacząć HARDY PARTY – krzyknął blondasek. – O co chodzi ? – zapytała Vicki. – Robimy dziś imprezę, jesteście pierwszymi gośćmi. Zaraz wpadnie jeszcze kilka osób.  – Aha, fajnie  - pomyślałam – dobrze, że wyglądam w miarę normalnie. <333 Chłopcy byli zajęci robieniem drinków. A my oglądałyśmy telewizor. Cały czas czułam wzrok Zayn’a na sobie. Obróciłam się, żeby dostrzec Styles’a, ale go nie było. 
Zaczęli się schodzić goście. Połowę ludu nie znałyśmy. Głośna muzyka, grill na zewnątrz, pełno ludzi. Czułam się osaczona, w przeciwieństwie do Vicki która „oficjalnie ” flirtowała z Niall’em. Pogoda nie dopisywała, było zimno i zanosiło się na deszcz. Siedziałam z Zayn’em, który sączył drinka. – Muszę iśc do toalety – zaraz wrócę. Dałam mu całusa w policzek i odeszłam. Tym razem byłam pewna, że się nie zgubię. Weszłam i zaczęłam poprawiać swoje nieogarnięte włosy.  – Ty zapewne jesteś Kate – uchyliły się drzwi – i chodzisz z Malikiem. – Jestem Perrie, niedawno zerwał ze mną, pewnie wiesz o tym. ? – zapytała sztucznie się uśmiechając. – Tak i co z tego ? – rzuciłam na odczepnego powoli wychodząc. – Przy nim czujemy się takie wyjątkowe- Zatrzymałam się . – Takie dowartościowane. Pewnie zabrał Cię już na plaże swoim szybkim autem i mówił jak strasznie Cię kocha ? – Po policzku spłynęłam mi łza. – Uwierz mi , ja też czułam, że on jest tym jedynym, aż zerwał ze mną i zaczął z Tobą być. Biedactwo.., ale nie daj się na to nabrać – zabrała torebkę i wyszła. Ciągle słyszałam jej słowa. Łzy się nasilały. Wyszłam, obejrzałam się i zobaczyłam go  w otoczeniu dziewczyn. Nie wytrzymałam, wybiegłam. Może to była moja głupia naiwność, że wierzyłam w każde jego słowo. Może byłam zbyt łatwowierna i  za szybko mu zaufałam. Ale życie nie jest idealne, a czas nigdy nie zawraca. Biegłam przez ciemny las. Otaczała mnie ciemośc i blask księżyca. Padał deszcz, który spowodował , że cała przemokłam. On nie wiedział jak trudno biec pustą drogą, wiedząc, że powinien być obok. Poczułam, że słabnę i upadam na ziemię. Czułam, że dzieje się coś złego ze mną. Jedyne co zdążyłam zauważyć to osobę w marynarce które podbiegła i głośno krzyczała – NIE ODCHODŹ !!!!   Reszty nie pamiętam, odleciałam w inny świat. 

     




*** 
Rozdział, w sumie nie wiem jak wyszedł, starałam się jak najlepiej. Mam nadzieję, że wywołałam jakieś emocje, i przepraszam za jakiekolwiek błędy, pisałam szybko, żeby dziś się pojawił kolejny rozdział  ;D xoxo 

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział VI - Zayn schowaj się ! ! – krzyczałam po cichu

* Oczami Zayn'a * 


Jeszcze słodko spała wtulona we mnie. Jej wyraz twarzy mówił mi wszystko. Delikatny dotyk jej dłoni jak aksamit sprawiał, że przestawałem normalnie Myśleć. Trzymała mocno moją rękę, jakby mała się, że odejdę. Nie zrobię tego nigdy. Każdego dnia nadaje nowy sens memu życiu i wierzę w to, że przezwyciężymy każdą napotkaną przeszkodę.
Zaczęła się powoli budzić i otwierać swoje hipnotyzujące zielone oczy…


 - Dzień dobry – powiedziałam zaspana… - Dzień dobry, jak się spało ? zapytał – Aaaa… przy Tobie najlepiej – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. – Widzisz.. trzeba częściej to powtarzać – zaśmiał się. – Mhmm… muszę to przemyśleć- Zaczęłam – Śniłeś mi się. – A dokładniej ? – Zaczął zainteresowany. – Byliśmy w parku z naszym malutkim dzieckiem w wózku. Nazwaliśmy ją  „Sky ”. Zapamiętałam jak strasznie cieszyliśmy się z bycia rodzicami. Byłeś opiekuńczy dla nas. – Oparłam się na łokciu w stronę Zayn’a. – Może kiedyś, lub niedługo tak się stanie, a  imię „Sky” podoba mi się, nazwiemy tak naszą córeczkę. – Zayn, przecież całe nasze życie przewróciło by się do góry nogami. – Nie byłoby tak źle- zaczął. – Odziedziczyła by po mamie urodę a po mnie głos- zaśmiał się.- Tak na pewno, zwłaszcza  urodę – uderzyłam go poduszką.  Zmieszałam się bo wiele prawdziwych myśli wypowiada się jako żart.. i w moim przypadku gdzieś w środku tak było.
- Kate, co ty tam robisz ?!- Mam odkurzacz dla Ciebie, może wreszcie posprzątasz. Mogę wejść ?! – Krzyczała mama. O boże ona mnie zabije – w mojej głowie pojawiały się takie myśli. Zaczęła szarpać za  klamkę, ale drzwi były zamknięte na klucz. – Chwileczkę mamo, zaczekaj – Rzuciłam na odczepnego. – Zayn schowaj się ! ! – krzyczałam po cichu. – Ale gdzie- zapytał zdezorientowany ? Kompletnie nie wiedziałam co robić a mama była coraz bardziej nerwowa. – Dobra, idź pod łóżko ♥ ♥– rzuciłam.  Założyłam spodenki  i szybko wyskoczyłam spod kołdry, o mały włos nie łamiąc sobie kostki przy tym. Obejrzałam się za siebie czy wszystko „gra” i przekręciłam klucz. – Auuuuu – boli mnie kostka. – To uważaj jak chodzisz dziecko ! – szybko odpowiedziała. Przyniosłam  odkurzacz, to ci odkurzę pod łóżkiem . Usłyszałam „pod łóżkiem” i od razu zaprotestowałam kierując się w stronęmamy. – Nieeeeeeeeeeee.. daj mi, ja posprzątam – Skłamałam. Dała mi odkurzacz z dziwnym wyrazem twarzy. – Co tu tak pachnie ?! perfumami.. męskimi ? – Cooo nie ?! Ja nic nie czuję. Może to nowy odświeżacz powietrza i dlatego. – Wiedziałam, że jego perfumy są mocne, ale nie sądziłam, że po całej nocy, nadal będzie je czuć. Mama skierowała się w stronę okna i szybkim ruchem je otworzyła. – Widziałaś jaki auto.. Boże pewnie miliony kosztuje. – Nieeee miliony.. tylko kilkadziesiąt  tysięcy- szeptał Malik. Szybkim ruchem zaczęłam podskakiwać i udawałam, że kaszlę. – Zachowujesz się dziwnie. – Co to za ubrania na podłodze ? Zrób porządek w tym pokoju ! – Zaglądała w każde zakamarki. Dobrze, że nie podniosła ubrań Malika bo był by koniec. – Jedziemy do pracy. Masz cały dom dla siebie. Aha i zmień odświeżacz – rzuciła wychodząc. Zayn wyszedł z spod łóżka i zaczął się śmiać. – No i z czego zaciesz ? – Zapytałam zdezorientowana. – Po prostu fajne to było. Następnym razem ty zostajesz u mnie. – No już byś chciał – zaprotestowałam. Wyszliśmy z pokoju, rzeczywiście nikogo nie było. Otworzyłam drzwi wyjściowe. – Naprawdę, musisz już iśc ? – Naprawdę skarbie… i tak zawaliłem wywiady i podpisywanie płyt. Wyciągnął kluczyki z kieszeni i szybkim ruchem przybliżył mnie do siebie. – To co ? Do jutra ? – Jak to ? – No jutro poznasz chłopków, przecież mogę Cię porwać – Pocałował mnie w policzek i pobiegł do auta. Zamknęłam drzwi i piszczałam z radości, że jutro znowu się spotkamy, bo nie znam słów, co mają jakiś większy sens. Jeśli tylko – jedno tylko wiem… Być tam, zawsze tam gdzie ty.  
♥ ♥ ♥ 
Rozdział.. jakiś taki nijaki, ale myślę, że przypadnie do gustu.. Oczywiście komentujcie i wyrażajcie opinię : )


piątek, 11 maja 2012

ROZDZIAŁ V - Leżeliśmy i po kilku minutach zasnęłam wtulona w objęciach Malika.


                               *** Oczami Zayn’a ***

W nocy miałem koncert. telefon włączyłem dopiero dzisiaj. Chciałem zadzwonić do Kate , kiedy usłyszałem co mi zostawiła na poczcie głosowej. Nie wiedziałem o co chodzi ! Jakieś oszukiwanie, kłamstwa?! Myślałem, że to jakiś żart.  Jednak  po jej tonie i płaczu wiem, że to coś poważnego. Przecież bez niej życie traci  jakikolwiek sen dla mnie. Mój świat przestaje mieć znaczenie kiedy jej nie ma. Nie daruję sobie  jeśli tego nie wytłumaczę – W mojej głowie pojawiały się taki myśli. Olałem to całe podpisywanie płyt i wywiady. Wsiadłem szybko w samochód i pojechałem do niej.

Jest wiele rodzajów zdrad, niektóre małe : przykre słowo, uśmieszek za plecami, wredne kłamstwo. Ale są i zdrady, które łamią serce burzą światy i obracają jasne dni w wieczny mrok.

Wstałam w godzinach popołudniowych. Nikogo nie było. Bolała mnie głowa od płaczu i ciągłego zastanawiania się. Chciałabym żyć we śnie, wszystko byłoby  takie idealne, perfekcyjne. Wiedziałam, że bzdury, ale nie mogłam powstrzymać się nad myśleniem o nim. Telefon był wyłączony. Nie chciałam czytać  smsów ,które pewnie mi wysyłała. Po prostu straciłam zaufanie do niego. Nawet nie liczyłam, że stanie przed moimi drzwiami, ale wgłębi serca pragnęłam, żeby się pojawił. Bardzo był mi potrzebny. Chciałam zobaczyć jego oczy i sposób w jaki się do mnie uśmiecha. Po prostu chciałam być  obok niego, nie myśląc ile mnie to kosztuje. Nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, chociaż moja przyjaciółka Victoria ciągle mnie namawiała. Tylko ona wiedziała o wszystkim.

Był wczesny wieczór, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć. Kiedy go zobaczyłam, moje serce się zatrzymało. Czułam jeszcze gorszy ból.  – Czego chcesz ?!- Zapytałam. – Kate, o co chodzi, przecież Cię nie okłamuję ?! – Krzyknął. – Daj sobie spokój, oszczędź co myślisz i idź sobie. – Trzasnęłam drzwiami. Miałam łzy w oczach. Byłam nie pewna tego co robię. Chciałam z nim porozmawiać, ale byłam zbyt zła. – Kate, wiesz, że jesteś jedyna i nikt inny się nie liczy. Uwierz mi ! – Pukał wydzierając się. Oparłam się o drzwi i zsunęłam. – Daj mi spokój! – Krzyknęłam ze łzami w oczach. – Powiedź mi co zrobiłem- Rzucił gniewnie.  – Tak ?! tego chcesz ?! – Otworzyłam drzwi.- Dlaczego nie powiedziałeś, że spotykasz się z byłą, widziałam zdjęcia jak się przytulacie. – To nie tak. To ona chciała się spotkać i pogadać. Powiedziałem jej , że jestem z Tobą . Przytuliła mnie życząc mi szczęścia. To wszystko! – Jakoś w to nie wierzę- rzuciłam. – Wiesz, że otaczają mnie fanki, a ty nie możesz wpada w szał za każdym razem kiedy jakaś dziewczyna mnie przytuli a akurat paparazzi zrobi zdjęcie. Prawdziwa miłość jest tylko jedna i ty nią jesteś. Jesteś częścią mnie. Nie możesz się bronić, bo wiem, że czujesz to samo. – Popatrzyłam mu się prosto w oczy i powiedziałam – Po prostu idź sobie – i zamknęłam drzwi. Nie wytrzymałam, płakałam jak małe dziecko. Wiedziałam, że będę tych słów żałować, ale już było za późno. Chciałabym być obojętna na błędy które popełnia, ale nie mogłam. Pomyślałam, że dzisiaj myliśmy jeszcze „my” a jutro już „nikt” dwie różne osoby. Po dwóch godzinach otworzyłam drzwi.  Zayn siedział i czekał. – Co ty jeszcze tu robisz ?! Wyraziłam się nie jasno ?! –Zapytałam żałośnie. – Tak… chcę żebyś mnie zatrzymała i nie dała mi odejść.  Wiesz, że zawsze będę chronił  twoje  serce ! – Przybliżył się i powiedział to wyraźniej niż zawsze. Spłynęłam mi łza po policzku i po prostu przytuliłam się do niego. Tworzyliśmy każdy rodzaj ciszy. Kiedy rozum powiedział mi „zrezygnuj” Serce szepnęło „spróbuj jeszcze raz ”, i właśnie to zrobiłam bo nie wyobrażałam sobie  tego inaczej. Było dość późno, nie pozwoliłam Zayn’owi  jechać do domu w nocy, bałam się o niego. Leżeliśmy u mnie. – Strasznie tu gorąco – szepnął Malik. Nie odezwałam się, po chwili  ściągnął malinową katanę i koszulkę.   Leżąc zaczął opowiadać mi o swojej rodzinie  , o tym jaki był mały i przez co przechodził. Wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Nagle przerwał temat „ Przeszłości” – Chłopaki chcą Cię wreszcie poznać, kiedy mogę Cię porwać do naszego domu ?! – zapytał. – W każdej chwili odpowiedziałam śmiejąc się – Ale głupio tak będzie jednej dziewczynie w tak „dużym” towarzystwie, mogę wziąśc   przyjaciółkę? Podoba jej się Harry z tego co wiem. – NO oczywiście kochanie, ważne, że będziesz ze mną. – Odpowiedział czule Malik. – Wyczuwam PARTY HARD . Zaśmiałam się – Kocham Cię, zapamiętaj to. – Pamiętam zawsze i wszędzie- powiedział dając mi całusa. Leżeliśmy i po kilku minutach zasnęłam wtulona w objęciach Malika.


♥ ♥ ♥ ♥ ♥ 

Mam nadzieję, że cię podoba i wywołałam chociaż malutkie emocje. Piszcie komentarze, bo nie wiem czy podoba się czy nie. Wam długo to nie zajmie, a mi bardzo pomoże. Dziękuję  Klaudii, która dała mi duużą inspirację ♥ ♥ 

środa, 9 maja 2012

Rozdział IV - Oszczędź mi co myślisz i powiedz mi kłamstwo jak to dotychczas robiłeś

Obudziłam się dość późno . W nocy nie mogłam usnąć, a jak zasnęłam to miałam okropne sny. Nie chcę Wierzyc w przesądy, ale czasami zdarza się, że to co mi się śni staje się rzeczywistością. Miałam nadzieję, że tym razem tak się nie stanie. Ciągle nie mogłam doczekać się  spotkania z Zaynem. Wiedziałam, że to będzie wyjątkowy dzień i nic albo nikt nie mógł tego popsuć. Poszłam do łazienki, wyprostowałam włosy, pomalowałam tuszem rzęsy i posmarowałam różaną pomadką usta. Nie wiedziałam co założyć, ale zdecydowałam się na zwiewną zdecydowałam się na to Tralala. Zbliżały się godziny popołudniowe kiedy dostałam sms. „ Cześć kochanie, czekam na Ciebie pod domem   Ucieszyłam się, wzięłam torebkę i krzyknęłam do wszystkich, że wychodzę. Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam czym przyjedzie Zayn, ale gdy zobaczyłam go zza połyskującego nowością samochodu nie mogłam w to uwierzyć. To auto zapewne kosztowało miliony. Przez całe moje życie nie dorobiłabym się takiej limuzyny   Tralala Weszłam zszokowana do auta, wewnątrz było jeszcze ładniej Tralala  Zayn, ale jak, gdzie, kiedy ty kupiłeś takie auto?! – Zaczęłam mówić bez końca, ale uciszył mnie buziakiem. Wziął głęboki oddech i powiedział trzymając mnie za rękę. – Przecież, nie mogę z Tobą pokazać się byle czym. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie mówiąc już o tym, że dał mi całusa. Zastanawiałam się czy zawsze będę tak reagować. – Mam coś dla Ciebie-powiedział uśmiechając się i założył swoje  oryginalne Ray-Bany.  – Ty chyba wszystko masz oryginalne – zapytałam śmiejąc się. – Teraz ty też- Wyciągnął czarne okulary ze schowka – Proszę to dla Ciebie, teraz ty jesteś prawdziwym V.I.P.E.M. Założył mi okulary nas nos i szczerze się uśmiechnął. Wszystko było jak we  śnie. Takie auto, takie okulary, a co najważniejsze chłopak jak z bajki. Z tak szybką prędkością jaką jechał Malik na miejscu byliśmy w 30 minut. Strasznie wiało. Moje włosy były roztrzepane na wszystkie strony, a sukienkę podwiewało mi do góry. Zayn miał na sobie czerwone Nike, jasno szare spodnie, białą koszulkę a na to kawowy sweterek. Nawet u niego fryzura nie wytrzymała i była rozwiana. – Gdzie jesteśmy ? – zapytałam. – Zaraz zobaczysz – śmiał się cwaniacko. Szliśmy trzymając się za ręce. Gdy byliśmy na miejscu nie mogłam w to uwierzyć. Byliśmy nad morzem. Było tak pięknie, świeciło słońce, mewy latały nad powierzchnią wody. Nikogo nie było w pobliży. Pomyślałam, że to będzie nasze miejsce.  Rzuciłam mu się na szyję i dałam całusa w policzek. – Dziękuję !! – powiedziałam szeptając mu do ucha. Zaśmiał się po czym wziął mnie na ręce i zaczął biec do morza. – Zaayyynn, nieeeeee !! Ja nie umiem pływać. Było za późno, cała byłam mokra. Nie bałam się, że może coś mi się stać, przy nim czułam się bezpiecznie. Zaczął mnie chlapać, nie dawałam się i robiłam to samo. Jego mokra koszulka była przylepiona do ciała. Po chwili z zimna  miałam dreszcze, zaczęłam się trząść. Malik mimo oporu ze strony fal podszedł do mnie i objął mnie w pasie, po czym zaczął całować. Jedną ręką dotykałam jego mokrych włosów, drugą  położyłam na  ramieniu. Nasz pocałunek trwał trwał kilka chwil, ale dla mnie  wydawał się jak wieczność. Wyszliśmy z wody. Na piasku czekał wspaniały piknik Tralala  On chyba czytał mi w myślach. – Pomyślałam. – A po co ta pusta butelka ?- Zapytałam siadając na koc. – Ta butelka będzie wyjątkowa, napiszemy  nasze marzenia na kartce i włożymy je do niej, którą razem wyrzucimy do morza. Spełnią się  jeśli nie będziemy znali życzenia drugiej osoby, jeśli za jakiś czas butelka z wody trafi sama na brzeg i jeśli któreś z nas znajdzie ją  i przeczyta marzenia dwóch osób. Zayn dał mi czystą kartkę i długopis. Odwróciłam się od niego i zaczęłam zastanawiać się  co chcę  napisać.  „ŻEBYŚ ZAWSZE MNIE KOCHAŁ, BYŁ PRZY MNIE  I NIGDY MNIE NIE OPUSZCZAŁ !! <3 ”

                                                        ** Oczami Zayna **

Chciałem napisać coś wyjątkowego, coś co się  spełni  i pozwoli nam być razem. „ ŻEBYŚ MNIE KOCHAŁA, BYŁA MOIM ŻYCIEM, MOJĄ DUSZĄ, MOJĄ MIŁOŚCIĄ, ODDECHEM I POWODEM BY BYĆ XX ” Zagiąłem kartkę z nadzieją, że się spełni.

Włożyliśmy kartki do butelki i rzuciliśmy w morze. Byłam ciekawa co Zayn napisał, chociaż przeczuwałam, że to nie będzie podobne do tego co ja napisałam, ale nie mogłam zapytać. Zjedliśmy truskawki, cały czas się śmiałam z jego żartów. Nie chciałam wracać, chociaż było późno. Odwiózł mnie pod dom. – Dziękuję ci za to.. to był niesamowity dzień, nigdy go nie zapomnę, masz zaraz koncert, więc ja już pójdę. Na razie- Zaczęłam wysiadać, kiedy mnie zatrzymał- Nie idź jeszcze, to nie może tak się skończyć – Zaczął mnie całować dotykając rękoma mojej szyi.   – Ale… ale Zayn. – Zacinałam się, ale on nie przestawał – Muszę już iść, bo się spóźnisz na koncert. – Co tam koncert, ty jesteś ważniejsza. Wyrwałam się i szybko wyszłam zamykając drzwi. Moje serce szybko bilo, ale jakoś doszłam do domu. Nikogo nie było, zaświeciłam światło w swoim pokoju i rzuciłam się na łóźko. Po chwili zaczął dzwonić  mój telefon. Zaczęłam się śmiać. Ten kochany głupek, nigdy nie da mi spokoju- pomyślałam. Wzięłam telefon i odebrałam – Hey, Kate  tu Nicole, czy ty wiesz, że Zayn był dzisiaj z byłą laską w kawiarni ? Są zdjęcia jak się przytulają. Nie mogę w to uwierzyć, ale taka jest prawda. Popłynęły mi łzy po policzkach i momentalnie się rozłączyłam. Nie mogłam jej dłużej słuchać. Otworzyłam laptopa i weszłam na TT. To była prawda, były zdjęcia i to co Nicole mówiła. Zagotowała się, wzięłam telefon i wybrałam numer Malika. Miał włączoną pocztę głosową. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej i mówić   - Zayn.. dlaczego mnie ciągle okłamujesz ?! Nie jestem kimś, kogo możesz ranić. Nie jestem sławna jak twoja była, ale też mam uczucia. Zraniłeś mnie, oszczędź mi co myślisz i powiedz mi kłamstwo jak to dotychczas robiłeś i ja dawałam się nabrać. Nie chcę Cię znać !!!!!!!! Nagrałam się i rzuciłam telefon o ścianę. Tak się cieszyła, że wreszcie coś się układa, ale czasem rzeczywistość okazuje się zbyt trudna do zaakceptowania, a łzy lecą niewidoczne dla innych.  Po kilku godzinach płakania w poduszkę usnęłam i odleciałam w lepszy świat, w marzenia nie do spełnienia.  


***************************************************************************
No i kolejny rozdział, mam nadzieję, że się podoba i dacie więcej komentarzy niż w poprzednim rozdziale ;D Następna częśc będzie lada dzień, jeśli znajdę wenę, więc zaglądajcie ♥ ♥ 
Buziaki 

poniedziałek, 7 maja 2012

ROZDZIAŁ III - 27 nieodebranych połączeń i 12 wiadomości typu „ Kochanie gdzie jesteś ?!



Są dwie wiadomości : jedna dobra i oczywiście jednak zła. Zacznę od tej dobrej, a więc jestem z Zayn’em. Zła to taka, że nikt o tym nie wie. Powinnam się Cieszyc ? Z jednej strony na pewno tak, bo każda dziewczyny marzy o takim chłopaku, ale z drugiej nie mogę nikomu o tym powiedzieć, bo zaszkodzi to nie mi, ale Malikowi. Miliony pytań, wywiadów itp.. Po prostu chcemy tego uniknąć. A po jakimś czasie Zayn powie o tym wszystkim , a przynajmniej tak myślę. Mam nadzieję, że wiedzą o tym chociaż chłopacy. Tak czy tak byłam mega szczęśliwa. Całkiem inaczej wygląda życie jak jest się zakochanym, jak ma się kogoś na kim ci zależy, jak po prostu kogoś się kocha… Nawet w najgorszych sytuacjach nie przejmujesz się tak bardzo czymkolwiek jak normalnie. Masz tą wewnętrzną radość, której nie da się opisać i której nikomu nie da się  zniszczyć. Dwoma słowami „ rzygałam tęczą” . Tak właśnie było tego wieczoru. Po nauczeniu się na sprawdzian z niemieckiego (sama  nie mogę uwierzyć, że czegokolwiek się nauczyłam ) poszłam się wykąpać  . Telefon zostawiłam w pokoju. Wzięłam długi prysznic podczas którego nie obeszło się bez śpiewania piosenek One Direction. Siedziałam w łazience ponad 45 minut. Nagle moja mama zaczęła panicznie krzyczeć. – Kate  ! wychodź już. Twój telefon dzwoni od kiedy weszłaś do łazienki. Zrób coś z nim, albo ja odbiorę. Ubrałam szlafrok i szybko chwyciłam za klamkę, o mało co nie zabijając się. Woda skapywała na podłogę z moich włosów. Nikt nie chciał widzieć mnie w tym stanie, a już w szczególności  Zayn – pomyślałam. Zabrałam telefon nie odzywając się i pobiegłam do pokoju. Jedynie usłyszałam ostatnie zdanie  mamy – Co się z nią dzieje ?! i trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam przeglądać  telefon. 27 nieodebranych połączeń i 12 wiadomości typu „ Kochanie gdzie jesteś ?! i czemu nie odbierasz telefonu ? Martwię się xxx ”. Cieszyłam się jak głupia i wiedziałam, że nie skasuję tego nigdy. Po chwili zadzwoniłam do Zayn’a. – Hey, przepraszam, że nie odbierałam, ale poszłam wziąć prysznic a telefon zostawiłam. – Cześć.. Kochanie, martwiłem się, że coś ci się stało- Powiedział czułym głosem. Zabieraj ze sobą  telefon wszędzie, na wszelki wypadek, kiedy będę chciał zadzwonić. – No oczywiście.. skarbie – odpowiedziałam śmiejąc się. – Mam dla Ciebie niespodziankę! Jutro przyjadę po Ciebie i cię gdzieś zabiorę. – Gdzie ? – Zapytałam zaciekawiona. – W magiczne miejsce, już nie mogę się doczekać – odpowiedział cwaniacko. A tak w ogóle to chciałbym Cię zobaczyć jak teraz wyglądasz = )  - No dobrze, nie chcesz to nie mów, i na pewno nie chciałbyś na  mnie patrzeć teraz na mnie,  uwierz mi, nie ma fajnych widoków. – Dla mnie są zawsze, a już na pewno jak jesteś cała mokra, no ale  jutro Cię zobaczę. Muszę Kończyc, idę na podpisywanie płyt. Kocham Cię!! – krzyknął. – Ja Ciebie też i myśl o mnie ciągle. – Zawsze i wszędzie – dodał. Rozłączyłam się. O co chodziło z tym, że jutro zobaczy? Już się boję tych jego niespodzianek, które wywołują dreszcz na moim ciele. Chociaż wiedziałam, że będzie ….. bardzo miło. Do jutra  zostało jeszcze tyle godzin, minut, sekund. Niestety musiałam czekać.  Podobno warto czekac na coś niż to potem mieć i żałowac, że już się skończyło. każdy nowy dzień niesie ze sobą nową nadzieję, nowe odkrycia, pragnienia, marzenia, dzięki którym świat staje się lepszy. Dlatego warto czekać …

-------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest następny rozdział ! Dziękuję za te komentarze, dzięki nim będę pisac dalej, ale oczywiście piszcie je dalej bo mam motywację :D ♥ ♥ 

Ps. Dziękuję za zdjęcie no i powodzenia z Harrym :D < na misjonarza > hahah ♥

sobota, 5 maja 2012

Rozdział II - Jedyne co mogę teraz zrobić to…


Wstałam, zjadłam, umyłam się. Jak zwykle szara rzeczywistość. W nocy nie mogłam zasnąć. Nie myślałam o niczym, po prostu sen nie przychodził. Nie lubię tego, a coraz częściej mi się to zdarza. Z samego rana byłam już zmęczona. Każde słowa wypowiedziane przez moich rodziców dochodziły do mnie w opóźnionym tempie. Pepper patrzył na mnie i dziwnie się zachowywał, nie rozumiałam tego psa, ale to był mój tak jakby przyjaciel. W końcu dzięki niemu poznałam Zayn’a. Może tylko ja tak mam, ale ciągle o nim myślę, widzę jego twarz, czuję jego zapach, jakby był gdzieś blisko. To jest okropne. On pewnie już o mnie zapomniał, a bransoletkę wyrzucił. Ma tyle fanów, a raczej fanki, dostaję tyle prezentów, a akurat moją bransoletkę miał by nosić, która „niby” przynosi szczęście.  Bezsens. Muszę zapomnieć. Wymazać to z pamięci. Snułam się po domu, po chwili weszłam na laptopa. Zaczęłam wpisywać różne hasła na temat Malika. Po chwili wyskoczył mi wczorajszy koncert. Zaczęłam się przyglądać jego ręce, ale bransoletki nie widziałam. Byłam pewna, że ją wyrzucił. Zamknęłam stronę i weszłam na swojego Twittera. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Tweety  fanek: * On jest niesamowity, wczoraj przeszedł siebie * * Jego wczorajsza solówka była suuper, dał czadu , coś mu przyniosło szczęście * Wpatrywałam się w to i sama nie widziałam o co chodzi. Weszłam w jakiś najnowszy wywiad z wczorajszego dnia.
R : Zayn, w ostatnich wywiadach wspominałeś, że masz pecha. Po dzisiejszym występie nic na to nie wskazuje.
Zayn: Tak… dzisiaj był wyjątkowy dzień, miałeś coś, co przynosi mi szczęście, od wyjątkowej osoby.
R: A konkretnie od kogo?
Zayn : Jak na razie nie chcę zdradzać kto to jest, bo pewnie ta osoba sobie tego nie życzy, najpierw muszę ją znaleśc  i podziękować za szczęście, bo ostatnim razem nie miałem okazji – powiedział z uśmiechem.
R:Ja i sądzę, że fani  tego nie rozumieją – powiedział ironicznie.
Louis: Nie martw się Rayan my  też tego nie rozkminiamy – powiedział śmiejąc się


Zayn spuścił głowę na dół, a filmik dobiegł końca.
On mówił o mnie? Chce mi podziękować ? Wszystko to dochodziło z opóźnionym tempem do mnie. Nie, nie nie to nie możliwe. Z jednej strony dziwiłam się, że tak powiedział, ale w głębi duszy cieszyłam się, bo może jeszcze się z nim spotkam.  Nagle humor poprawił mi się o 360 stopni. Przyjaciółka zadzwoniła do mnie, żebym się z nią i innymi spotkała. Ubrałam się i wyszłam z Pepper'em. Strasznie wiało, moje włosy rozwiewały  na wszystkie strony. Spotkałam się z nimi w parku. Rozmawiali oczywiście o One Direction i wczorajszym koncercie. Nie odzywałam się, nie mówiłam nikomu, że wczoraj gadałam z Zayn’em. – Jak myślisz co mu tak strasznie przyniosło szczęście ? – Zapytała Emily. Nie wiedziałam co powiedzieć. – Nie wiem, może coś dostał. – powiedziałam patrząc się na jeden punkt w ziemi. – Możliwe – odpowiedziała. Dziewczyny zaczęły się śmiać i opowiadać jak to każdy z 1D jest cudowny. Siedziałam na ławce i udawałam, że wszystkie słucham. Myślałam czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczę. Było mi zimno, wiatr dawał się we znaki. W pewnej chwili dziewczyny zaczęły piszczeć. – No i z czego taki zaciesz ? – zapytałam zdezorientowana. Nie minęła sekunda od wypowiedzenia tych słów, a przed moimi oczami była czerwona róża. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć. Stał tam Zayn, to był on. Udało mi się tylko do niego szczerze uśmiechnąć. – To dla Ciebie – powiedział dając mi w zimną rękę różę . – To wy się znacie ? – zaczęły krzyczeć dziewczyny. Nic nie odpowiedziałam. – Tak, znamy się- powiedział stanowczo Malik patrząc mi się prosto w oczy. Wszyscy się zdziwili.- Dasz nam autograf – zaczęły krzyczeć. – Może innym razem, dasz się porwać  na spacer ? – Zapytał. Pokiwałam głową zgadzając się. Wzięłam psa i poszliśmy. – Jak mnie znalazłeś? – zapytałam zdziwiona. – Po prostu byłem tak gdzie się wczoraj spotkaliśmy, nie było Cię, straciłem nadzieję, że jeszcze Cię zobaczę i po prostu poszedłem do parku i trafiłem w dziesiątkę. Uśmiechnęłam się. – Dziękuję za różę -  Powiedziałam  cicho. –To ja dziękuję za szczęście, twoja bransoletka dodała mi siły- Trzymał mnie za ręce i patrzył prosto w oczy. – Teraz Ci ją oddam (zaczął ją ściągać) – Nie (zatrzymałam go )- zatrzymaj ją. – Jak to ? – Po prostu wystarczył jeden wieczór żeby cały świat był szczęśliwy z powodu niesamowitej solówki. Jak będzie na mojej ręce to nikogo tym nie uszczęśliwię. Weź ją, bo więcej robisz dla ludzi. Uśmiechnął się. – Jesteś niesamowita. – Ja tak nie sądzę – odparłam cicho. Spacerowaliśmy po parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zapadała cisza, która mi się podobała. Słyszeliśmy szelest liści i śpiew ptaków. – Nie jest ci zimno? – Zapytał zmartwiony. – Może trochę. Dał mi swoją czerwoną bejsbolowkę, która pachniała jego perfumami. Idąc przez wąską ścieżkę, nasze ręce zaczęły się stykać, jakby coś je do siebie przyciągało. Zayn zatrzymał się, patrzył mi się w oczy i zaczął mówić. – Posłuchaj, wczoraj nie wiedziałem jak Cię zachować, chciałem Cię zatrzymać, ale nie wiedziałem jak. Kiedy byliśmy blisko siebie, czułem jak bije twoje serce. Możesz mnie spytać dlaczego tak się zachowuję, odpowiem ci, że nie wiem. Jesteś wyjątkowa. Nie spotkałem kogoś takiego jak ty. – Zayn posłuchaj (przerwałam mu ) jak ty to sobie wyobrażasz ? przecież my się różnimy. Ty masz wszystko, ja nie mam nic. Ciebie wszyscy kochają. A mnie ? Polowa ludzi nawet nie zna. Przecież te fanki (zaczęły mi spływać  Łzy po policzku ) nie wiem co by Tobie i mi zrobili. – Nie interesują mnie inni, co z tego, że mnie kochają mnie wszyscy, jak ja nikogo nie darzę takim uczuciem jak Ciebie. Jedyne co mogę teraz zrobić to… (przetarł delikatnie moje łzy) – uśmiechnął się cwaniacko DJ Malik. – To co .. ? Zapytałam zmieszana. – To udowodnić ci, że jesteś dla mnie najważniejsza. Przybliżył mnie do siebie. Czułam jego szybkie bicie serca. Jego perfumy przeszły na moje ubranie. Uniósł lekko moją głowę i zaczął całować xxxxxxxxxxxxxx : ) W tej chwili całkiem odpłynęłam. Świat zatrzymał się dla mnie całkowicie. Czułam tylko jego i wiatr który nas otulał. W głębi duszy byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, ale nie wiedziałam jak to wszystko się potoczy. Ale przecież chodzi o tą bezgraniczną pewność, że ktoś jest, że czuję to samo.    


Hazziątko ♥ 


Rozdział I - Widziałam tylko jego rysy twarzy. Było zbyt ciemno, żeby dostrzec cokolwiek.


Tak jak zwykle późnym wieczorem wyszłam z psem na dwór. Mimo, że było lato wieczorami robiło się chłodno. Bezsensownie spacerując  kręciłam się w kółko. Po kilku minutach Pepper (pies) dostał istnego szaleństwa, zaczął szczekać  na jakąś osobę w oddali. Nie widziałam o co chodzi. Zatrzymałam się i zaczęłam krzyczeć  na  niego, po chwili  szarpnął smycz i po prostu pobiegł. Bałam się, że rzuci się na bezbronną osobę, zaczęłam za nim biec. Sekundy po tym, nie mogłam uwierzyć, ale zaczął skakać  i łasić się do chłopaka który palił papierosa. – Ja strasznie przepraszam, nie wiem co w niego wstąpiło, nigdy się tak nie zachowywał – powiedziałam zdyszana. – Nic nie szkodzi, uwielbiam zwierzęta a szczególnie psy – powiedział, głaskając Pepper’a. Widziałam tylko jego rysy twarzy. Było zbyt ciemno, żeby dostrzec cokolwiek. Czułam, że był strasznie zdenerwowany, tak jakby paląc odstresowywał się. Nie wiedziałam czy to prawda, może po prostu lubił to robić. Byłam zbyt ciekawa i po prostu zadałam mu to pytanie. – Często palisz ?  Głaskając mojego zwierzaka  podniósł głowę, czułam jego wzrok na moim ciele. – Rzadko, wyszedłem żeby się przejść i pomyśleć, poprzez palenie potrafię się jakoś bardziej wyluzować, wiem, że to głupie ale ostatnio jakoś nie umiem palenia zastąpić czymś co daje mi spokój. – Może źle szukasz ? – zapytała łam zdziwiona. – Możliwe, zaraz mam koncert, powinienem być na próbie ale nie mogę, strasznie tęsknie za rodziną i ostatnio mam strasznego pecha. Jego słowa zdziwiły mnie. Jaki koncert ? O co chodzi? -pomyślałam – Koncert, jak to ? – Zapytałam ze dziwieniem.  – Jestem członkiem zespołu One Direction.  Mam na imię Zayn … Zayn  Malik, a ty ? Po tych słowach nie mogłam uwierzyć, że to on. Dzieliło nas kilkadziesiąt  centymetrów od siebie. Przecież każda fanka o tym marzyła. Poczułam jeszcze mocniej jak wiatr przeszywa moje ciało. – Po prostu Kate, nie bój się, nie jestem fanką która na twój widok piszczy i mdleje- uśmiechnęłam się, chociaż pewnie tego nie dostrzegł. – To dobrze, bo nawet nie wiem jakbym miał Cię uratować – na jego ustach pojawił się uśmiech, chociaż widziałam w jego oczach ból. Trzymałam Pepper’a na smyczy, kiedy on nagle zaczął biegać wokół nas i po prostu  związał nas smyczą. Przywarliśmy do siebie. Zrobiło mi się cieplej, nie czułam tego okropnego wiatru .– Mądrego masz pieska- Powiedział cwaniacko Malik. – Taaaaaaak, wiem – odpowiedziałam  niezręcznie.  I nagle nastała cisza. Czułam szybkie bicie jego serca. Jego oddech mieszał się z mocnymi perfumami, których nie da się opisać. – A co tego pecha (Ściągnęłam bransoletkę) proszę weź to, dostałam ją od najlepszej przyjaciółki,  kiedy byłam chora, dzięki niej wyleczyłam się. Zawsze mi przynosi szczęście, nawet teraz.. Jestem pewna, że przyniesie i Tobie. Wyciągnął prawą rękę, zdziwiłam się bo na lewej miał wszystkie „ozdoby” . – Dlaczego prawa ? Przecież na lewej masz wszystkie bransoletki – Powiedziałam zdziwiona. Powiedziałaś, że przynosi ci szczęście. Na prawej będzie jedyna… wyjątkowa. Powiedział  to tak dokładnie, że tych słów nie da się wymazać z pamięci. Uniosłam głowę i patrzyłam w jego czekoladowe tęczówki. Mimo, że trwało to kilka sekund, dla mnie ta chwila była wieczna. Nagle zadzwonił mój telefon – To Mama, pewnie się martwi, bo miałam zaraz wrócić, muszę już uciekać  – Yhhh.. szkoda – Powiedział ściszonym głosem. – Przykro mi, powodzenia na koncercie, na pewno będzie cudowny – Odpowiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Szłam powoli z nadzieją, że mnie zawoła, że krzyknie, powie cokolwiek.. ale niestety tak nie było..

 ** Pięknymi oczkami Zayn’a **

Stałem tam jak słup soli. Chciałem ją zatrzymać. Nie wiedziałem jak. Nie potrafiłem. Nie umiałem, a ona odchodziła, była coraz dalej.  Przecież przy niej czułem się tak.. inaczej, normalne, zapomniałem o wszystkim. To był błąd, że nie zrobiłem czegokolwiek żeby się zatrzymała, ale teraz jest już za późno. Przecież Nic dwa razy się zdarza. Ale ten dzień za wszelką cenę chciałabym przeżyć jeszcze raz.

***

Rzuciłam się na łóżko rozczarowana, że mnie nie zatrzymał, ale czego oczekiwałam? Znałam go zaledwie kilkanaście minut. Może tak miało być.  Zadawałam sobie te pytania, na które nie znałam odpowiedzi. Jednego  byłam pewna, że moja bransoletka przyniesie mu szczęście, tak jak mi kiedy lekarze nie dawali mi szans. Ona mnie uratowała, może dlatego, że dostałam ją od kochającej osoby. Bo przecież największą mocą jaką można posiadać jest miłość, to ona daje nam nadzieje na kolejny dzień. Leżałam, a obok mnie Puszek. Patrzył się na mnie, tak jakby chciał mi coś powiedzieć. Zaczęłam się zastanawiać czy to spotkanie było przypadkowe, bo przecież Nic dwa razy się nie zdarza,  Ale jest taki dzień który chciałoby się przeżyć jeszcze raz. Dzisiejszy dzień. Ciekawe czy on też tak myśli. ? ?Jednego jestem pewna bransoletka doda mu siły. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------
A więc pierwszy rozdział jest, mam nadzieję, że ktoś przeczyta to i zostawi komentarz :D 

Hazziątko  ♥