Tak jak zwykle późnym
wieczorem wyszłam z psem na dwór. Mimo, że było lato wieczorami robiło się
chłodno. Bezsensownie spacerując
kręciłam się w kółko. Po kilku minutach Pepper (pies) dostał istnego
szaleństwa, zaczął szczekać na jakąś
osobę w oddali. Nie widziałam o co chodzi. Zatrzymałam się i zaczęłam
krzyczeć na niego, po chwili szarpnął smycz i po prostu pobiegł. Bałam
się, że rzuci się na bezbronną osobę, zaczęłam za nim biec. Sekundy po tym, nie
mogłam uwierzyć, ale zaczął skakać i
łasić się do chłopaka który palił papierosa. – Ja strasznie przepraszam, nie
wiem co w niego wstąpiło, nigdy się tak nie zachowywał – powiedziałam zdyszana.
– Nic nie szkodzi, uwielbiam zwierzęta a szczególnie psy – powiedział, głaskając
Pepper’a. Widziałam tylko jego rysy twarzy. Było zbyt ciemno, żeby dostrzec
cokolwiek. Czułam, że był strasznie zdenerwowany, tak jakby paląc odstresowywał
się. Nie wiedziałam czy to prawda, może po prostu lubił to robić. Byłam zbyt
ciekawa i po prostu zadałam mu to pytanie. – Często palisz ? Głaskając mojego zwierzaka podniósł głowę, czułam jego wzrok na moim
ciele. – Rzadko, wyszedłem żeby się przejść i pomyśleć, poprzez palenie
potrafię się jakoś bardziej wyluzować, wiem, że to głupie ale ostatnio jakoś
nie umiem palenia zastąpić czymś co daje mi spokój. – Może źle szukasz ? –
zapytała łam zdziwiona. – Możliwe, zaraz mam koncert, powinienem być na próbie
ale nie mogę, strasznie tęsknie za rodziną i ostatnio mam strasznego pecha.
Jego słowa zdziwiły mnie. Jaki koncert ? O co chodzi? -pomyślałam – Koncert,
jak to ? – Zapytałam ze dziwieniem. –
Jestem członkiem zespołu One Direction.
Mam na imię Zayn … Zayn Malik, a
ty ? Po tych słowach nie mogłam uwierzyć, że to on. Dzieliło nas kilkadziesiąt centymetrów od siebie. Przecież każda fanka o
tym marzyła. Poczułam jeszcze mocniej jak wiatr przeszywa moje ciało. – Po
prostu Kate, nie bój się, nie jestem fanką która na twój widok piszczy i
mdleje- uśmiechnęłam się, chociaż pewnie tego nie dostrzegł. – To dobrze, bo
nawet nie wiem jakbym miał Cię uratować – na jego ustach pojawił się uśmiech,
chociaż widziałam w jego oczach ból. Trzymałam Pepper’a na smyczy, kiedy on
nagle zaczął biegać wokół nas i po prostu
związał nas smyczą. Przywarliśmy do siebie. Zrobiło mi się cieplej, nie
czułam tego okropnego wiatru .– Mądrego masz pieska- Powiedział cwaniacko
Malik. – Taaaaaaak, wiem – odpowiedziałam
niezręcznie. I nagle nastała
cisza. Czułam szybkie bicie jego serca. Jego oddech mieszał się z mocnymi
perfumami, których nie da się opisać. – A co tego pecha (Ściągnęłam
bransoletkę) proszę weź to, dostałam ją od najlepszej przyjaciółki, kiedy byłam chora, dzięki niej wyleczyłam
się. Zawsze mi przynosi szczęście, nawet teraz.. Jestem pewna, że przyniesie i
Tobie. Wyciągnął prawą rękę, zdziwiłam się bo na lewej miał wszystkie „ozdoby” .
– Dlaczego prawa ? Przecież na lewej masz wszystkie bransoletki – Powiedziałam
zdziwiona. Powiedziałaś, że przynosi ci szczęście. Na prawej będzie jedyna…
wyjątkowa. Powiedział to tak dokładnie,
że tych słów nie da się wymazać z pamięci. Uniosłam głowę i patrzyłam w jego
czekoladowe tęczówki. Mimo, że trwało to kilka sekund, dla mnie ta chwila była
wieczna. Nagle zadzwonił mój telefon – To Mama, pewnie się martwi, bo miałam
zaraz wrócić, muszę już uciekać – Yhhh..
szkoda – Powiedział ściszonym głosem. – Przykro mi, powodzenia na koncercie, na
pewno będzie cudowny – Odpowiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Szłam powoli
z nadzieją, że mnie zawoła, że krzyknie, powie cokolwiek.. ale niestety tak nie
było..
** Pięknymi oczkami Zayn’a **
** Pięknymi oczkami Zayn’a **
Stałem tam jak słup soli. Chciałem ją zatrzymać. Nie
wiedziałem jak. Nie potrafiłem. Nie umiałem, a ona odchodziła, była coraz
dalej. Przecież przy niej czułem
się tak.. inaczej, normalne, zapomniałem o wszystkim. To był błąd, że nie
zrobiłem czegokolwiek żeby się zatrzymała, ale teraz jest już za późno.
Przecież Nic dwa razy się zdarza. Ale ten dzień za wszelką cenę chciałabym
przeżyć jeszcze raz.
***
Rzuciłam się na łóżko rozczarowana, że mnie nie zatrzymał,
ale czego oczekiwałam? Znałam go zaledwie kilkanaście minut. Może tak miało
być. Zadawałam sobie te pytania, na
które nie znałam odpowiedzi. Jednego
byłam pewna, że moja bransoletka przyniesie mu szczęście, tak jak mi kiedy
lekarze nie dawali mi szans. Ona mnie uratowała, może dlatego, że dostałam ją
od kochającej osoby. Bo przecież największą mocą jaką można posiadać jest
miłość, to ona daje nam nadzieje na kolejny dzień. Leżałam, a obok mnie Puszek.
Patrzył się na mnie, tak jakby chciał mi coś powiedzieć. Zaczęłam się
zastanawiać czy to spotkanie było przypadkowe, bo przecież Nic dwa razy się nie
zdarza, Ale jest taki dzień który
chciałoby się przeżyć jeszcze raz. Dzisiejszy dzień. Ciekawe czy on też tak
myśli. ? ?Jednego jestem pewna bransoletka doda mu siły.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
A więc pierwszy rozdział jest, mam nadzieję, że ktoś przeczyta to i zostawi komentarz :D
Hazziątko ♥
JA zostawie komentarz;] Opowiadanie super! bardzo miło mi się go czyta;] bd tu częściej zagladać i czekać z niecierpliwością na kolejne rozdziały;] Martyna
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie ! Jesteś dla mne inspiracją ! Ale ci zrobię reklamę *_*
OdpowiedzUsuńoooo.. dziękuję za tak miłe słowa ♥ ♥ właśnie dzięki takim komentarzom chcę pisac dalej ; ) ♥
UsuńOoooo ja! Boskie xD Ciekawa jestem dalszej części xD Fajne spotkanie, też chciałabym w taki sposób poznać John'a (mojego idola) mądry psiak xD
OdpowiedzUsuń40 year old Structural Engineer Janaye Baines, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Los Flamencos and Coffee roasting. Took a trip to The Sundarbans and drives a 600SEC. odniesienia w wikipedii
OdpowiedzUsuń